Przeskocz do treści

Będąc w Wiśle nie sposób nie udać się do Doliny Białej Wisełki. A zwłaszcza zimą warto tutaj się wybrać, ponieważ widoki są przepiękne. My postanowiliśmy przemierzyć Dolinę Kuligiem....

Dolina Białej Wisełki

Dolina położona jest w Wiśle w Beskidzie Śląskim. Znajduje się w Wiśle Czarne za Jeziorem Czerniańskim. Liczy ona ponad 6 km. Po drodze można zobaczyć liczne progi wodne, z czego słynie właśnie Dolina Białej Wisełki. Idąc Doliną warto kierować się do wodospadu Kaskady Rodła.  Kaskady Rodła to około 25 naturalnych wodospadów i progów wodnych, których wysokość wynosi od 0.5 do 5 metrów.

Przez Dolinę prowadzi niebieski szlak na Barania Górę (1220 m n.p.m).

Dolina zimą wygląda przepięknie. Cała pokryta śniegiem robi piorunujące wrażenie. A przemierzające ją kuligi sprawiają, że ma się odczucie, że jest się w innym świecie. Jest to miejsce magiczne.

Informacje praktyczne:

  • samochód należy zaparkować na parkingu przy Ochotniczej Straży Pożarnej, ul. Biała Wisełka 22. Parking jest płatny.
  • przy parking startują również kuligi
  • przy parkingu znajdują się stragany, gdzie można zakupić pamiątki i punkt gastronomiczny
  • w Wiśle jest wiele firm organizujących kuligi. My zdecydowaliśmy się na anielskie kuligi: http://www.biesiady-kuligi.pl/anielskie-kuligi i jesteśmy bardzo zadowoleni. Pan woźnica bardzo przypadł nam do gustu. Opowiadał legendy związane z Doliną Białej Wisełki, dowcipy góralskie. Było SUPER!

  • po kuligu mieliśmy ucztę w Chata Watra, gdzie można było upiec sobie kiełbaskę i osypka na ognisku, skosztować pajdy z chlebem i smalcem oraz napić się ciepłej herbaty. Mieliśmy okazję posłuchać również góralskiej muzyki na żywo

  • koszt kuligu to 70 zł od osoby dorosłej i 50 za dziecko

Hubercik już 3 sezon jeździ na nartach. Postanowiliśmy go zapisać do Zimowej Akademii w Ustroniu, aby podszlifował swój warsztat narciarski.

Czym jest Zimowa Akademia?

Będąc w Ustroniu znalazłam informację o Zimowej Akademii. Jest to kurs narciarski, gdzie dzieci pod okiem doświadczonych instruktorów doskonalą swoje umiejętności. Zajęcia odbywają się 5 razy w tygodniu (od poniedziałku do piątku) po 3 godziny. Dzieci są podzielone według stopnia zaawansowania. Zajęcia rozpoczynają się rozgrzewką. Sprzęt można mieć swój albo wypożyczyć w wypożyczalni Zimowy Raj

Hubercik był bardzo zadowolony z uczestnictwa z Zimowej Akademii. Po pierwsze, podejście instruktorów do dzieci jest fantastyczne. A Pan Marek podbił serce naszego synka. Poczucie humoru, inicjowanie zabaw i umiejętność motywowania najmłodszych zasługuje na pochwałę. Hubercik każdemu opowiada jak Pan Marek zwracał się do niego "Mistrzu". Tygrys (czyli Pan przebrany za Tygrysa) był atrakcją dla wszystkich dzieci. Nawet Kajcia, która w Akademii nie uczestniczyła, chciała codziennie jeździć na stok zobaczyć Tygrysa. Po drugie, Hubercikowi podobało się, że codziennie widzi postępy swojej i instruktorów pracy. Ekscytował się, że może zjeżdżać z coraz wyższego stoku. Po trzecie, nasz synek był bardzo dumny kiedy dostał medal i dyplom na zakończenie kursu. Po tygodniowych zajęciach nie chciał wracać do domu, a domagał się kolejnego tygodnia z Zimową Akademią. I to jest świadectwo na to, że to był dobrze spędzony czas.

Informacje praktyczne:

  • Koszt Zimowej Akademii 600 zł+cena skipassa
  • Zajęcia odbywają się w ośrodku narciarskim Nowa Osada w Wiśle
  • Zajęcia trwają od 9:50 do 12:50
  • W trakcie zajęć jest jedna przerwa na posiłek i napój (wliczony w cenę kursu)
  • Na zakończenie dzieci otrzymują medal, dyplom i zdjęcia pamiątkowe
  • Więcej informacji znajdziesz na stronie: http://zimowyraj.pl/ferie-2022/

Będąc w Ustroniu odwiedziliśmy Park Pełen Niespodzianek. Jest to dość nietypowe zoo, bowiem można tutaj pospacerować pośród chodzących wolno zwierząt, a także je pokarmić. Kajcia była zachwycona tym miejscem. Zwłaszcza, że zobaczyła tutaj swoje ulubione ptaki czyli sowy.

Jadąc do Parku zachwyciliśmy się jego usytuowaniem. Znajduje się on na stoku Równicy w Beskidzie Śląskim. Wjeżdżając na Równicę można podziwiać piękną panoramę. Spacerując po Parku atrakcją są nie tylko zwierzęta, ale również fantastyczne widoki górskie. Można z tego miejsca zobaczyć górę Czantorię (995 m n.p.m), Małą Czantorię (866 m n.p.m) oraz górę Chełm (464 m n.p.m).

Zaczynając jednak od początku. Park jest czynny cały rok. Zimą, kiedy wszystko pokryte jest śniegiem wygląda wspaniale. Nie mówiąc, że wiele dzieci zwiedza park o tej porze roku na sankach, co jest dodatkową atrakcją. W kasie, oprócz biletów, można również zakupić karmę dla zwierząt. Po wejściu na teren ogrodu przywitały nas alpaki. Ich karmienie było prawdziwą frajdą dla naszych pociech. Dalej witały nas jelenie, muflony i kozy.

W parku można obejrzeć także ptaki drapieżne. A codziennie o godzinie 11 i 14 odbywają się pokazy ich lotów. My mieliśmy szczęście zobaczyć loty dwóch myszołowów i sokoła. Przy okazji pracownicy tego miejsca opowiadają z pasją o drapieżnikach, ich historii, cechach i zwyczajach, dzięki czemu można się dużo dowiedzieć.  O godzinie 12 w sowiarni można podziwiać loty sów i zgłębić wiedzę na ich temat. W sezonie letnim pokazy organizowane są kilka razy w ciągu dnia.

Ponadto, na terenie Parku znajduje się plac zabaw (w zimie nieczynny) i Aleja Bajkowa. W Alei Bajkowej znajdują się budki poświęcone różnym, znanym bajkom. A po naciśnięciu czarodziejskiego przycisku przy każdej bajce można posłuchać lektora czytającego daną bajkę lub posłuchać piosenkę z bajki.

Miejsce jest cudowne z kilku względów. Piękne widoki, chodzące wolno zwierzęta, liczne ścieżki edukacyjne sprawiają, że nie chce się stąd wychodzić. Byliśmy w wielu ogrodach zoologicznych i mini-zoo, ale Leśny Park Niespodzianek zrobił na nas ogromne wrażenie.

Informacje praktyczne:

  • Samochód można zaparkować na parkingu tuż przy Parku. Parking ten jest niewielki i szczególnie w sezonie może być problem z zaparkowaniem auta. Ale podjeżdżając nieco wyżej znajduje się drugi, znacznie większy parking (przed wjazdem do hotelu Belweder). Oba parkingi są bezpłatne
  • Aktualny cennik dostępny jest tutaj
  • W Parku znajduje się punkt gastronomiczny i toalety
  • Karmę do karmienia zwierząt kupić można w kasie (5 zł za opakowanie)
  • Park od 01 kwietnia do 31 października czynny jest od 9:00 do 18:00, a od 01 listopada do 31 marca od 10:00 do 16:00

Mościsko to miejscowość położona zaledwie 25 km od Wrocławia. Trafiliśmy tutaj na Małe Ranczo "Kaprysek" przy okazji imprezy organizowanej dla dzieci z okazji Andrzejek. Nazwa "Kaprysek" pochodzi od nazwy konia. Kaprysek jednak nie jest jedynym mieszkańcem Ranczo....

Biegające pieski, kotki, a także kozy były dla maluchów niesamowitą atrakcją. Ponadto, dzieci mogą tutaj zobaczyć także alpaki, króliki, papugi, szopa, konie, strusie, kaczki, kury czy osiołka. Poza tym na terenie Ranczo znajduje się plac zabaw, gokarty czy miejsce na ognisko. Przestrzeń jest duża, a każde dziecko znajdzie tutaj coś dla siebie. Na Małym Ranczo można zorganizować urodziny dla swojej pociechy, jak również skorzystać z licznych warsztatów.

Dzisiaj natomiast na Ranczo panowała atmosfera magiczna. Z okazji Andrzejek dzieci mogły sobie powróżyć (dorośli również), spotkać prawdziwą czarownicę, zrobić własną miotłę, przejechać się na kucyku czy wziąć udział w warsztatach eksperymentalnych. Jeśli ktoś zgłodniał mógł usmażyć sobie kiełbaskę na ognisku. Dzieci mogły również zjeść popcorn albo watę cukrową. A dla zmarzniętych czekała ciepła herbata i kawa. Koszt takiej imprezy to od dziecka 50 zł, a za dorosłego 20 zł. Wszystkie atrakcje były  w cenie, a dzieci miały zagwarantowaną przez 3 godziny świetną zabawę.

Cieszę się, że odkryliśmy kolejne fajne miejsce blisko Wrocławia. Ranczo istnieje od 2009 roku, ale my byliśmy tutaj po raz pierwszy, ale na pewno nie ostatni. Tym bardziej, że Kajci najbardziej spodobał się kucyk, na którym chciałaby się jeszcze raz przejechać.

PTTK Andrzejówka

Jakiś czas temu opisywałam naszą rodzinną wyprawę z Sokołowska zielonym szlakiem do PTTK Andrzejówka. Tym razem postanowiłam wybrać się z koleżankami również do schroniska PTTK Andrzejówka, ale tym razem z Wałbrzycha. Do Wałbrzycha pojechałyśmy pociągiem z Wrocławia (z Wrocławia jest bezpośrednie połączenie, pociąg odjeżdża kilka razy w ciągu dnia). Wysiadłyśmy na stacji Wałbrzych Główny i udałyśmy się w stronę wiaduktu kolejowego, spod którego prowadzą oznaczenia do PTTK Andrzejówki.

Do schroniska prowadzi zielony szlak. Cała trasa zajęła nam około 2.5 godziny tempem spacerowym. Z Wałbrzycha podążamy w stronę Kamionki, a następnie z Kamionki w stronę Rybnicy Leśnej. Mijamy po drodze kopalnię melafiru w Rybnicy Leśnej. Po dotarciu do schroniska PTTK Andrzejówka trochę się zasiedziałyśmy i zaczęło się już robić ciemno. W związku z tym poczekałyśmy na autobus, który o 18.07 wyrusza spod samego schroniska i dojeżdża do wiaduktu kolejowego w Wałbrzychu.

Informacje praktyczne:

  • trasa jest łatwa, można ją przejść z wózkiem niemowlęcym
  • trasa momentami prowadzi wzdłuż drogi, ale w sobotni dzień minęło nas zaledwie kilka samochodów
  • jest to całkiem przyjazna trasa dla rodzin z dziećmi. Nie dość, że łatwa to jeszcze po drodze można spotkać kucyki, kózki
  • W schronisku PTTK Andrzejówka należy spróbować pysznego jedzenia. Tym razem spróbowałam dyniowe curry (tylko zamiast ryżu wzięłam z kaszą). Danie było obłędne

 

2

Góra Borowa to najwyższy szczyt Gór Wałbrzyskich, liczący 853 m n.p.m. Szczyt zaliczany jest do Korony Sudetów i Korony Sudetów Polskich.  Góra została nazwana tak w 1949 roku, kiedy to nazwa Borowa zastąpiła niemiecką Schwarzenberg. W drugiej połowie XX wieku na szczycie stała drewniana wieża triangulacyjna. Nie wiadomo, kiedy została zdemontowana. W 2017 roku na jej miejscu postawiono stalową wieżę widokową o wysokości 15 metrów. Można z niej zobaczyć górę Ślężę, Wielką Sowę, Śnieżkę i Sky Tower we Wrocławiu. Trzeba tylko trafić na dobre warunki pogodowe.

Wieża widokowa na Górze Borowej

Jak dotrzeć na Górę Borową?

My rozpoczęliśmy wyprawę na Górę Borową z Jedliny Zdroju. W Jedlinie Zdroju należy udać się na ul. Ogrodową i dojechać do końca ulicy, gdzie znajduje się niewielki parking (zaznaczony jest na mapie Google).

Trekking rozpoczynamy szlakiem żółtym, który prowadzi do Przełęczy pod Borową. Z Przełęczy natomiast w stronę wieży widokowej ruszamy szlakiem czerwonym. Szlakiem czerwonym można dojść na sam szczyt, lecz jest to najtrudniejsze podejście. W miejscu, gdzie rozchodzi się ze szlakiem niebieskim zaczyna się dość strome podejście. Jest to jednak najkrótsza droga. My decydujemy się pójść szlakiem niebieskim, który następnie łączy się ze szlakiem czarnym i szlakiem czarnym dochodzimy do wieży widokowej na Borowej Górze. Droga na szczyt szlakiem niebieskim jest dłuższa, ale za to bardziej malownicza. Podążając nim można podziwiać przepiękną panoramę. Z powrotem schodzimy szlakiem czerwonym.

Informacje praktyczne:

  • trasa nie nadaje się dla wózków niemowlęcych, podejścia momentami są strome
  • wieża widokowa jest bezpłatna
  • na szczycie znajduje się jedna wiata piknikowa i kilka stanowisk piknikowych. Można nawet rozpalić ognisko w wyznaczonych do tego miejsca
  • wejście na szczyt z Jedliny Zdroju zajęło nam 1.5 godziny. Wchodziliśmy z dwójką dzieci (3 i 6 lat), powoli, z przerwami na posiłek, więc zajęło nam to nieco więcej czasu
  • będąc w Jedlinie Zdroju, po spacerze polecamy Oberżę PRL: https://www.oberza-prl.pl/, gdzie można zjeść przepyszne dania

Kobyla Góra kojarzy się przede wszystkim z Zalewem Blewązka, odwiedzanym często latem, bowiem można się w nim kąpać, a wokół Zalewu jest kilka plaż z miejscami do biwakowania. Zalew jednak przepięknie prezentuje się jesienią, a liczne ścieżki piesze i rowerowe, biegnące pośród lasów są znakomitym miejscem na aktywne spędzenie czasu.

Kobyla Góra- trochę historii

Pierwsze wzmianki o miejscowości pochodzą z XIV wieku. W 1387 roku zapisano, że właścicielem tej miejscowości jest Filip Mężyk z rodu Wieniawitów. Z roku 1422 pochodzą informacje o posiadanych przez Kobylą Górę 11 łanów ziemi, z których płacono czynsz. Wzmianki pochodzące z tego okresu świadczą o tym, że Kobyla Góra była miastem. Jednakże w XVIII wieku miejscowość utraciła prawa miejskie. W 1793 roku w wyniku rozbioru Kobyla Góra znalazła się w rękach pruskich. W tym czasie podstawą aktywności jej mieszkańców był handel, zwłaszcza po otwarciu szosy z Ostrzeszowa, przez Kobylą Górę do Sycowa i Wrocławia.

W 1879 roku niemal cała miejscowość spłonęła. W wyniku pożaru spłonęły niemal wszystkie budynki mieszkalne i gospodarcze. Jednakże udało się stosunkowo szybko odbudować Kobylą Górę. Do II połowy XIX wieku w miejscowości ogromne znaczenie pełniła społeczność żydowska. Jeszcze w latach 70. XIX wieku Żydzi stanowili 45% mieszkańców miasta.

Cmentarz żydowski

W 1920 roku na mocy traktatu wersalskiego miejscowość została włączona w skład Rzeczypospolitej Polskiej.

Zalew Blewązka

Zalew Blewązka

W 1976 roku rozpoczęto badania hydrologiczne pod budowę zbiornika wodnego na strumyku Meresznica. Prace zakończono w 1983 roku. Budowa zbiornika miała ogromne znaczenie dla rozwoju miejscowości. Budowa w pobliżu zalewu domków wypoczynkowych przyczynił się do spopularyzowania turystyki w tym regionie.

Zalew jest usytuowany pośród Wzgórz Ostrzeszowskich. Ma długość 900 m i maksymalną szerokość 520 m. Po prawej stronie zalewu zbudowana została ścieżka edukacyjna z tablicami, informującymi o historii miejsca, atrakcjach regionu oraz roślinności.

Zalew Kobyla Góra- atrakcje

Zalew Kobyla Góra odwiedzany jest przede wszystkim latem. Przyciąga okolicznych mieszkańców i turystów czystą wodą, plażami i świeżym powietrzem. My jednak lubimy zalew jesienią, kiedy jest tutaj znacznie spokojniej. Przede wszystkim wokół zalewu prowadzi ścieżka edukacyjna. Przebiega on pośród terenów leśnych i można ją przemierzyć pieszo lub na rowerach.

Po drodze można zjeść pyszny obiad w Drewnianej Chałupie. Jest to restauracja całoroczna. W sezonie letnim najlepiej jest zrobić rezerwację, bo o miejsce trudno.

Niedaleko restauracji jest plac zabaw i miejsca biwakowe, a także bar.

Jeśli chcesz spędzić dzień w pięknych okolicznościach przyrody, na świeżym powietrzu polecamy wybrać się w okolice Zalewu Blewązka. Wysiadając z samochodu czuję się różnicę w jakości powietrza. Dlatego zamiast siedzieć w domu polecam wyprawę do Kobylej Góry- niecałe 70 km od Wrocławia możemy delektować się pięknymi widokami i naprawdę czystym powietrzem.

 

 

Myślałam, że w Polsce nie jest w stanie mnie nic zaskoczyć. I bardzo się myliłam. Odwiedziny w Kłominie sprawiły, że nie ma dnia, abym nie myślała o tym miejscu. Zastanawiam się jak można było dopuścić do takiej sytuacji...

Zaczynając jednak od początku. Kłomino jest to miejscowość położona 22 km od Borne Sulinowo. Dojazd samochodem do miejscowości jest dość trudny ze względu na kiepską nawierzchnię. W przypadku aut z niskim nadwoziem odradzam dojazd na samo miejsce. Mimo, że Kłomin jest określany jako "miasto widmo", to miastem nigdy tak naprawdę nie był, ponieważ nie uzyskał praw miejskich.

Docierając na miejsce miałam wrażenie, że przeniosłam się w inną epokę. Do tej pory taki krajobraz znany był mi tylko z filmów wojennych lub science fiction. Miejscowość składa się z kilku pustostanów i wielkich zwałów gruzów. W niektórych pustostanach mieszkają rodziny, ale w ogromnym bloku tylko 2-3 mieszkania są zamieszkałe, a reszta czeka....czeka nie wiadomo na co...Miasto niegdyś zostało przeznaczone na 25 000 ludzi, a dzisiaj ich mieszkańców można zliczyć na palcach jednej ręki.

Kłomino- trochę historii

Miejscowość została założona przez Niemców w latach 30. XX wieku. W czasie II wojny światowej znajdował się tutaj obóz dla jeńców. Po wojnie miejscowość została przejęta przez wojska radzieckie i to właśnie za czasów armii radzieckiej miejsce to przeżywało swój rozkwit. Dobudowano tu kilka budynków, w których miała zamieszkać kadra oficerska. Zbudowano także sklepy, szpital oraz kino. Z drugiej strony wówczas rozebrano część budynków poniemieckich, a cegłę z tych obiektów wykorzystano m.in. do budowy Pałacu Kultury i Nauki.

Armia Rosyjska stacjonowała tutaj do końca 1992 roku.  W 1993 roku miejscowość przeszła pod polską administrację i zaczął się proces upadku tego miejsca. Obecnie pozostały już tylko 4 budynki.  Co się stało z resztą obiektów? Mienie zostało rozkradzione w latach 90. XX wieku i na początku XXI wieku. A od 2008 roku za zgodą władz lokalnych ma miejsce sukcesywne wyburzanie budynków.

Na przestrzeni lat pomysłów na zagospodarowanie tego terenu nie brakowało. Planowano tu zrobić więzienie, bazy wojskowe NATO czy ośrodek deportacyjny. Niestety żadna z tych koncepcji nie została zrealizowana. Kilka lat temu pojawiła się oferta sprzedaży całej miejscowości za 2 mln zł, ale chętnych nie było.

Aż trudno uwierzyć, że w XXI wieku można spotkać na mapie Europy takie miejsce. Zastanawia mnie jak można było pozwolić na totalne zniszczenie pięknie usytuowanej miejscowości? Dlaczego władze nic z tym faktem nie zrobiły i przymykały oko na rozgrabianie Kłomina? Według lokalnej ludności uważa się, że w latach 90. XX wieku "wpompowywano" pieniądze w górnictwo, hutnictwo, w inne miejscowości z "potencjałem", a na Kłomino brakło funduszy. Natomiast jaka jest prawda może się kiedyś dowiemy. W każdym razie obecna sytuacja nie pozostawia nadziei na to, że miejscowość kiedykolwiek się odrodzi. Raczej można sądzić, że za kilka lat zniknie z powierzchni ziemi.

Krótka historia zamku

Historia zamku Drahim związana jest z zakonem Templariuszy, który na tereny dzisiejszego Starego Drawska został sprowadzony pod koniec XIII wieku. Ich zadaniem była obrona tych ziem przed agresją brandenburską. Templariusze na swoją osadę wybrali obszar tuż przy istniejącym Czaplinku, budując tutaj zamek. Po rozwiązaniu zakonu templariuszy cały majątek, na mocy decyzji papieża Klemensa V, przeszedł w zarząd zakonu joannitów. Zamek został w XIV wieku zniszczony przez Świętobora- księcia Szczecińskiego. W czasach panowania Brandenburczyków zamek był dewastowany. Mury rozebrano częściowo, z cegłę z rozbiórki wykorzystano do budowy pobliskich kościołów. Budowla popadała w ruinę do końca II wojny światowej. Dopiero wojnie objęty został ochroną konserwatorską i zaczęto prowadzić tutaj prace archeologiczne, które dostarczyły licznych informacji na temat tego miejsca.
Dziś można podziwiać tylko ruiny zamku, pięknie usytuowane nad jeziorem Drawskim. Na zamku odbywają się liczne imprezy historyczne, w tym także zloty templariuszy.

Informacje praktyczne:

  • Przy zamku znajduje się bezpłatny parking
  • Bilet dla osoby dorosłej kosztuje 15 zł (mimo, że na stronie zamku jest informacja o koszcie 12 zł), dla dzieci i młodzieży uczącej się kosztuje 10 zł
  • Zamek w sezonie letnim czynny jest od 9 do 18 (mimo, że na stronie internetowej jest informacja, że zamek jest czynny od 10:00)
  • Na zamku można zobaczyć narzędzia tortur, komnatę czeskiego rycerza, studnię, stary piec, ul, żarna i...króliki (żywe króliki w klatkach)
  • Warto jednak wejść na taras widokowy, z którego rozpościerają się przepiękne widoki na jezioro Drawsko i Żerdno

  • Na przeciwko kościoła i zamku znajduje się plac zabaw z wiatami piknikowymi. Po zwiedzeniu obiektów historyczno- sakralnych udaliśmy się więc na piknik, a dzieci mogły pobawić się na placu zabaw

Góry Kamienne to pasmo w Sudetach Środkowych, usytuowane na pograniczu polsko- czeskim. Dzielą się one na: Góry Krucze, Czarny Las, Pasmo Lesistej i Góry Suche. Tym razem w niedzielny poranek postanowiłam wybrać się na wypad w kobiecym gronie, aby zdobyć Pasmo Lesistej, a przede wszystkim Dzikowiec Wielki (835 m n.p.m) i Sokółkę (800 m n.pm.m).

Dworzec w Boguszowie-Gorce

 

Wyprawę swoją rozpoczęłyśmy w Boguszów-Gorce. Do Boguszowa dojechałyśmy pociągiem z Wrocławia (to zaledwie 1 h 25' drogi z Wrocławia). Wsiadłyśmy o godzinie 9.30 w pociąg i około 11 dotarłyśmy na miejsce. Z dworca PKP kierujemy się w stronę ul. Kosynierów, następnie dochodzimy do ul. św. Barbary  i idziemy do końca tą ulicą, po czym wchodzimy w las. Znajdujemy zielony szlak, który prowadzi nas na Dzikowiec Wielki. Na szczycie na Dzikowcu Wielkim znajduje się drewniany podest, z którego rozpościerają się ładne widoki. Ale, żeby wejść na wieżę widokową trzeba iść do najbliższego rozwidlenia dróg i odbić w lewo około 500 metrów. Wieża widokowa nie znajduje się bowiem na samym szczycie. Zanim weszłyśmy na wieżę widokową odbiłyśmy w prawo i idąc szlakiem zielonym doszłyśmy do szczytu Sokółka, skąd można było podziwiać przepiękną panoramę.

Widoki z Sokółki
Widoki z Sokółki

Widoki z Sokółki

Tuż przy wieży widokowej znajduje się kolejka/wyciąg Ośrodka Sportowo- Rekreacyjnego. Kolejka niestety nie była czynna więc leśną drogą zeszłyśmy na dół. Na dole przy Ośrodku Sportowo-Rekreacyjnym znajduje się plac zabaw dla dzieci i punkt gastronomiczny, w którym serwują przepyszne placki ziemniaczane.

Z Ośrodka udałyśmy się na dworzec PKP Boguszów -Gorce Wschód. O 18.30 miałyśmy pociąg do Wrocławia. To był super dzień. Spędzony w miłym towarzystwie, ale bez tłumów i kolejek jak na Szczeliniec Wielki. Zdecydowanie bardziej odpowiadają mi takie miejsca zapomniane przez innych, a eksplorowane z ogromną radością. Gdzie można delektować się ciszą i spokojem. Gdzie napotkany człowiek to rzadkość i jednocześnie przyjemność.

Widoki z Sokółki
Widoki z Sokółki
Widoki z Sokółki
Wieża widokowa na Dzikowcu Wielkim (a w zasadzie obok Dzikowca)

Informacje praktyczne:

  1. Jeśli chcesz spędzić dzień bez tłumów turystów to ta trasa jest zdecydowanie dla Ciebie.
  2. Trasa nie nadaje się dla wózków dziecięcych
  3. Wieża widokowa jest bezpłatna
  4. Sokółka to jest "must be" każdego, kto znajdzie się w okolicy. Z Sokółki rozpościerają się przepiękne widoki.