Przeskocz do treści

Gdańsk to jedno z naszych ulubionych miast w Polsce. Bliskość morza i wielość atrakcji sprawia, że zawsze wracamy tutaj z radością. Nigdy się tutaj nie nudzimy, a co więcej, za każdym razem odkrywamy coś nowego. A oto kilka propozycji na spędzenie czasu z najmłodszymi podczas pobytu w Gdańsku.

Hevelianum

Hevelianum usytuowane jest na Górze Gradowej. Historycy twierdzą, że to właśnie w tym miejscu znajdował się najstarszy gdański gród. Jest to więc miejsce łączące naukę z historią. Już samo miejsce jest magiczne i nasiąknięte duchem czasu. Wchodząc do środka przenosimy się jakby w inny świat.

My odwiedziliśmy 3 wystawy: Dookoła Świata, Łamigłówka i z Energią. Pierwsza umożliwia poznanie wszystkich kontynentów. Można tutaj doświadczyć trzęsienia ziemi, powodzi, burzy piaskowej czy wejść do wnętrza igloo. W Łamigłówce spotykamy się z zadaniami matematycznymi. Nie jest to jednak matematyka taka jak w szkole. Poprzez zabawę i interaktywność królowa nauk staje się nam znacznie bliższa i sprawia radość. Podczas zwiedzania wystawy z Energią poznamy prawa fizyki, które obserwujemy w naszym codziennym życiu i gospodarkę zarządzania energią odnawialną.

Muszę przyznać, że Hevelianum to doskonała zabawa dla całej rodziny. My spędziliśmy tutaj kilka godzin i świetnie się bawiliśmy. Jak fajnie poczuć się dzieckiem...i jeszcze przy okazji się czegoś nauczyć.

Odwiedzający Hevelianum mogą zostawić samochód na trzech parkingach. Ich usytuowanie i cennik znajdziesz na stronie: https://hevelianum.pl/parkingi/

Cennik biletów znajduje się na stronie: http://old.hevelianum.pl/oferta/cennik

Bilety można kupić online: https://bilety.hevelianum.pl/rezerwacja/termin.html?_gl=1*1c0u393*_ga*Nzk5Nzk1MTAzLjE2MzMxMTg1MjI.*_ga_K6NEGLG2K6*MTYzMzExODUyMS4xLjEuMTYzMzExOTM1NC4w&_ga=2.124868618.1235271995.1633118523-799795103.1633118522 lub bezpośrednio w kasie Hevelianum.

Europejskie Centrum Solidarności (ECS)

Powstało w 2007 roku, aby propagować dziedzictwo Solidarności i pokazać zaangażowanie tych, którzy przyczynili się do przemian nie tylko w Polsce, ale całej Europie Środkowo-Wschodniej. Ceny biletów dostępne są na stronie: https://www.ecs.gda.pl/bilety

Dla najmłodszych odwiedzających został w 2015 roku otwarty Wydział Zabaw dla dzieci. W sporej sali o powierzchni ponad 400m2 najmłodsi w atrakcyjny sposób mogą dowiedzieć się na czym polegała solidarna współpraca i jakie były z niej korzyści.  Wiele stanowisk poświęconych jest tematyce morskiej (dzieci mogą załadować statek lub zobaczyć siebie w akcji morskiej na tzw. green screenie). Dla najmłodszych są także zjeżdżalnie, tory przeszkód, małpi gaj. Dzieci do 10 roku życia mogą bawić się tutaj tylko pod opieką rodziców/opiekunów. Chociaż nowością jest możliwość zostawienia dziecka od 5 roku życia pod opieką animatora. Należy pamiętać, aby zabrać dla dzieci obuwie zmienne lub skarpety antypoślizgowe. Ceny biletów dostępne są na stronie: https://www.ecs.gda.pl/title,Ceny_biletow,pid,1370.html

Bardzo chcieliśmy z mężem obejrzeć wystawę w ECS, ale zastanawialiśmy się czy 4-letni Hubercik nie będzie się tam nudził. Okazało się, że ECS to prawdziwa atrakcja dla dzieci. Wydział Zabaw oczywiście najbardziej podbił serce naszego synka, ale wystawa też była dla niego atrakcyjna. Można było np. wejść do milicyjnego samochodu. Na dachu znajduje się taras widokowy, z którego można podziwiać tereny dawnej Stoczni Gdańskiej.

Po ECS bez problemu można poruszać się wózkiem niemowlęcym. Znajduje się tutaj także winda, więc nie ma trudności jeśli chodzi o przemieszczanie się pomiędzy piętrami. Na terenie muzeum jest restauracja, w której można zjeść bardzo dobry obiad, a także kawiarnia. Wewnątrz ECS jest dość gorąco i duszno, dlatego warto ubrać dziecko „na cebulkę”, aby nie przegrzać maleństwa.

Muzeum II Wojny Światowej

Powstało w 2008 roku. Celem muzeum było ukazanie II wojny światowej nie tylko z perspektywy Polski, ale także innych państw. Wystawa główna mieści się 14 metrów pod ziemią. Stanowi lekcję historii na temat przyczyn II wojny światowej, jej tragicznego przebiegu i skutkach. W muzeum jest wiele stanowisk multimedialnych, na których można zobaczyć filmy z okresu wojny, fotografie czy posłuchać muzyki. Dla dzieci dedykowana jest wystawa „Podróż w czasie”, która usytuowana została w trzech osobnych salach, stanowiących rekonstrukcję mieszkania warszawskiej rodziny zaraz po wybuchu wojny, w trakcie okupacji niemieckiej oraz zaraz po zakończeniu wojny.

Muzeum II Wojny Światowej kierowane jest moim zdaniem do dzieci w wieku szkolnym.  Naszemu Hubercikowi podobały się czołgi, stare motory i rowery oraz żołnierze, ale nie chcieliśmy 4-latka wtajemniczać w szczegóły historii oglądanego okresu.

W muzeum można swobodnie poruszać się wózkiem niemowlęcym. Dostępne są windy, aby łatwo było poruszać się pomiędzy piętrami. W Muzeum jest także bar, gdzie można coś zjeść lub napić się kawy/herbaty.

Muzeum jest dostępne do zwiedzania w każdy dzień tygodnia poza poniedziałkiem. Szczegółowe godziny otwarcia i ceny biletów dostępne są na stronie: https://muzeum1939.pl/

Rejs statkiem na Westerplatte

Z Długiego Pobrzeża można udać się w rejs na Westerplatte. Wiele firm oferuje takie rejsy. W przypadku wielu z nich można kupić bilety online. My postanowiliśmy „iść na żywioł” i kupić bilety przy Długim Pobrzeżu, ponieważ trudno jest cokolwiek planować z dwójką dzieci. Okazało się, że nie było żadnego problemu z zakupem biletów w dniu rejsu. Warto być jednak na Długim Pobrzeżu w okolicach pełnej godziny, ponieważ większość rejsów na Westerplatte odpływa właśnie o pełnej godzinie. Za bilet płaciliśmy 45 zł. Do lat trzech dzieci nie ponoszą żadnych opłat, powyżej 3 roku życia płaci się bilet w kwocie 45 zł.

Sam rejs statkiem na Westerplatte jest atrakcją dla dzieci. My płynęliśmy statkiem stylizowanym na piracki, więc Hubercik dopytywał o piratów (gdzie oni są? co robili?). Na statku w jedną stronę przewodnik opowiadał o historii Stoczni Gdańskiej i Westerplatte. A w drodze powrotnej miły pan grał na gitarze i śpiewał szanty. Na statek bez problemu można wnieść wózek niemowlęcy. I to, co mnie zaskoczyło, na statku w malutkiej toalecie dostępny był przewijak.

Po przypłynięciu na Westerplatte trzeba przejść kilkaset metrów, aby zobaczyć z bliska Pomnik Obrońców Wybrzeża. Pomnik został ustawiony na Kopcu Obrońców Westerplatte, a jego wysokość wynosi 25 metrów, przez co jest widoczny z daleka. Spacer w stronę Pomnika odbywa się w pięknych okolicznościach przyrody- ścieżka biegnie nad morzem, pięknym zielonym parkiem. Na dojście do Pomnika od przystani pasażerskiej z dziećmi należy zarezerwować sobie minimum 2 godziny. My spędziliśmy tutaj ponad 3 godziny, ponieważ po drodze zrobiliśmy sobie przerwę na posiłek, musiałam nakarmić Kajcię, Hubercik wchodził na wieżę widokową i zaglądał w każdy schron po drodze.

Ośrodek Kultury Morskiej

W poniedziałki Ośrodek Kultury Morskiej jest zamknięty. Od wtorku do piątku Ośrodek można zwiedzać w godzinach od 10 do 16, a w weekendy od 10 do 18. Na każdą wystawę można kupić bilety oddzielnie lub można kupić bilety na wszystkie wystawy łącznie. My wykupiliśmy bilety na wystawę „Łodzie ludów świata”, interaktywną wystawę dla dzieci „Ludzie- statki- porty” oraz wystawę „Statki- nasza pasja”. Muszę powiedzieć, że dla dzieci największą atrakcją była wystawa interaktywna. Na wystawę wchodzi się o pełnej godzinie. Liczba wejść o konkretnej godzinie jest ograniczona. Na sali interaktywnej można posterować modelami łodzi i statków transportowych oraz pasażerskich,  przebrać się za marynarza, posterować na wielkim ekranie motorówką, pobawić się w symulatorze łodzi, załadować statek czy ułożyć statek z klocków. Na sali można znaleźć atrakcje dla dzieci w różnym wieku. Mankamentem jednak jest to, że w ciepły słoneczny dzień, na sali jest wysoka temperatura (bowiem muzeum jest przeszklone). My zwiedzaliśmy muzeum w maju i w środku było gorąco i duszno. Wytrzymaliśmy na sali interaktywnej zaledwie 30 min. Nie wiem czy w muzeum jest klimatyzacja, aczkolwiek w dniu, w którym zwiedzaliśmy muzeum na pewno nie działała. Dwie pozostałe wystawy dedykowane są starszym dzieciom.  Na wystawie „Łodzie ludów świata” można zobaczyć jednostki pływające ludów zamieszkujących niemal każdy kontynent. Na wystawie „Statki. Nasza pasja” można odbyć podróż po stoczni, zajrzeć do wnętrza statku czy przebrać się w strój stoczniowy. Na 4-letnim Huberciku te dwie wystawy nie zrobiły jakiegoś szczególnego wrażenia. Myślę, że dzieci szkolne mogą być bardziej nimi zainteresowane.

Zwiedzanie statku „Sołdek”

Muszę przyznać, że zwiedzanie statku „Sołdek” podbiło serce Hubercika. Opowiadał przez kilka kolejnych dni o tym, co zobaczył na statku i jak dzwonił dzwonem. Bilet do muzeum „Sołdek” można zakupić w kasie Ośrodka Kultury Morskiej. Kosztuje 10 zł dla osoby dorosłej, 6 zł dla dzieci powyżej 7 roku życia (dzieci do lat 7 nie ponoszą żadnych opłat). Aby wejść na statek trzeba przepłynąć z Długiego Pobrzeża na drugą stronę promem „Motława”. Rejs promem stanowi atrakcję dla dzieci, ale zwiedzanie statku było dla Hubercika mega atrakcją. Na statku można przejść do części maszynowej, można podziwiać kotły parowe, opalane węglem, które napędzały ten statek, można zajrzeć do kajut marynarzy, zerknąć do kuchni pokładowej, a także można wejść na mostek kapitana i zadzwonić dzwonem.

Park Reagana i plac zabaw Kraina Zabawy

Karuzela Gdańska

Przy Długim Pobrzeżu od niedawna (od 2018u rok)można przejechać się dwupoziomową karuzelą w stylu weneckim. Ma 11,5 m wysokości i 12 m średnicy. Karuzela zrobiona została zrobiona przez rodzinną manufakturę we Włoszech. Można się przejechać koniem, rydwanem, na filiżance lub ławeczce, które zostały ręcznie malowane. Na karuzeli dojrzeć można także lwa- symbol Gdańska. 3-minutowy przejazd karuzelą kosztuje 10 zł.

Spacer po Starym Mieście

Będąc w Gdańsku obowiązkowo trzeba przejść się po Starym Mieście. Nie wyobrażamy sobie być w tym mieście i nie zobaczyć fontanny Neptuna, Ratusza czy Konkatedry Bazyliki Mariackiej. Spacer Długim Pobrzeżem to też punkt obowiązkowy każdego wypadu do Gdańska.

Park Oliwski i Archikatedra Oliwska

Park Oliwski należy do największych w Gdańsku, a do jego powstania przyczynił się Zakon Cystersów. To właśnie Zakon na tym terenie zbudował klasztor, wokół którego stworzył przepiękny ogród z pięknymi alejkami i stawami. W XVIII wieku opat Jacek Rybiński zlecił przebudowę aranżacji parku na wzór ogrodów wersalskich. Tym samym powstała francuska część parku. Pod koniec XVIII wieku zaprojektowano angielsko-chińską część ogrodu, a od 2014 roku można zwiedzać tutaj także ogród japoński. Park to idealne miejsce na rodzinny spacer.  Można tutaj podziwiać roślinność z całego świata. Dla dzieci atrakcją są stawiki z kaczkami czy Groty Szeptów. W pobliżu parku znajduje się Archikatedra Oliwska ze słynnymi organami.

Pachołek

Pachołek to niewielkie wzniesienie (101 m n.p.m) znajdujące się w Gdańsku Oliwie. Dawniej nazywane było Górą Karola (Carlsberg), nazwaną na cześć przedostatniego opata oliwskiego Carla von Hohenzollern-Hechingen, który nakazał w tym miejscu wybudować punkt widokowy. Miejsce cieszyło się dużym zainteresowaniem ze względu na widok na morze i okolicę. Murowana wieża istniała do 1945 roku, kiedy to opuszczający Gdańsk Niemcy wysadzili ją w powietrze.  Dopiero w 1975 roku postanowiono zbudować w tym miejscu metalową wieżę widokową. W 2009 roku wieża została odnowiona i obecnie znowu można się cieszyć pięknymi widokami. Przez Pachołek biegną 2 szlaki piesze: Skarszewski z Sopotu do Skarszew oraz Kartuski z Sopotu do Kartuz.

Warto więc wybrać się na Pachołek, aby podziwiać panoramę miasta i Zatokę Gdańską. Szlak biegnie przez las i jest łagodny, dlatego spokojnie można dotrzeć na szczyt wózkiem dziecięcym. Nasza 3-letnia Kajcia przemierzyła całą trasę na nóżkach, więc spokojnie też można dotrzeć na wieżę widokową z małym szkrabem.

Fontanna Czterech Kwartałów 

Nazwa fontanny stanowi nawiązanie do dawnego podziału Gdańska na tzw. kwartały: Szeroki, Wysoki, Kogi i Rybacki. W każdym roku znajduje się lew, symbol Gdańska. Fontanna została postawiona w 2009 roku i znajduje się tuż przy Kaplicy Królewskiej. Jest ona niewątpliwie atrakcją dla dzieci, które mogą usiąść na lwach, a do tego jeszcze popluskać się w wodzie. Fontanna Czterech Kwartałów stanowiła jedną z ulubionych atrakcji Hubercika w Gdańsku.

Zoo 

Zoo w Gdańsku należy do największych powierzchniowo w całej Polce (125 ha). Jest 4-krotnie większe od zoo we Wrocławiu. Trzeba więc się nachodzić, aby obejść je w całości. Zważywszy, że jest usytuowane na obrzeżach miasta, pośród lasów i zieleni, spacer jest tutaj prawdziwą przyjemnością.

Zoo powstało w 1954 roku, a pierwsze egzotyczne zwierzęta, które w nim zagościły były darem od marynarzy, którzy przybywali do portu w Gdańsku. Z każdym kolejnym rokiem ilość gatunków zwiększa się, co więcej, trafiają tutaj gatunki będące pod ścisłą ochroną.

Bardzo lubimy gdańskie zoo ze względu na ciekawe położenie, dużą powierzchnię (nawet w sezonie nie odczuwa się dużej liczby turystów), gatunki, których nie mamy we wrocławskim zoo (np. orangutany) oraz cenę (cennik znajdziecie na stronie: https://zoo.gda.pl/wizyta-w-zoo/cennik-biletow/). Ceny biletów są korzystniejsze niż we Wrocławiu. Na terenie zoo znajduje się również park linowy: https://zoo.gda.pl/wizyta-w-zoo/park-linowy/, co dodatkowo przykuwa uwagę najmłodszych. Ogród zoologiczny w Gdańsku jest naszym celem zawsze kiedy jesteśmy w tym mieście. Nawet Kajcia, która ma 3 lata ma tutaj swoje ulubione zwierzęta. Będąc tym razem w gdańskim zoo przeżyła jednak małe rozczarowanie, ponieważ nie było w nim pumy Columbii, która bardzo przypadła Kajci do gustu. Okazało się, że puma wyjechała do zoo na Węgrzech, gdzie czekał na nią samiec. Jeden z pracowników ogrodu poinformował nas, że Columbia wróci za jakiś czas, być może nawet z małymi pumami. Mam nadzieję, że następnym razem znowu spotkamy Kajci ulubione zwierzątko.

W pobliżu zoo znajduje się duży parking płatny. Cennik dostępny jest na stronie: https://zoo.gda.pl/wizyta-w-zoo/dojazd-i-parking/.

Bilety do zoo można kupić online: https://bilety.zoo.gda.pl/rezerwacja/nienumerowane.html?ter_id=2582&ter_idt=27ecd7d007aef93fd12826bb1aa38134, w kasie zoo oraz w biletomatach znajdujących się tuż przy wejściu do ogrodu zoologicznego.

Na terenie zoo znajduje się kilka punktów gastronomicznych: https://zoo.gda.pl/wizyta-w-zoo/gastronomia/.

Puma Columbia

Od kilku lat jeździmy chociaż na kilka dni na Wyspę Sobieszewską. Wcześniej byliśmy w kilku innych nadmorskich miejscach, ale to właśnie Wyspa skradła nasze serca. Dzisiaj przedstawię Wam kilka powodów, dla których warto tutaj przyjechać…

  • Niesamowita przyroda. To tutaj występują szerokie plaże, wydmy pokryte lasami sosnowymi oraz unikalne ekosystemy. Rezerwaty Ptasi Raj i Mewia Łacha to bogactwo ptaków, zwierząt oraz roślin. W niedalekiej odległości znajduje się Park Krajobrazowy Mierzeja Wiślana.
Rezerwat "Ptasi Raj"
  • Jest to miejsce, w którym nie ma tłumów turystów. Szczególnie w takich miesiącach jak maj czy wrzesień można cieszyć się spokojem. Na plaży można spotkać raptem kilka osób i nie trzeba przeciskać się pomiędzy parawanami

  • Dogodna lokalizacja- Wyspa Sobieszewska jest usytuowana zaledwie kilkanaście minut drogi samochodem od centrum Gdańska. Ponadto, dobrze jest skomunikowana. Na Stare Miasto w Gdańsku można dotrzeć także tramwajem wodnym, który w sezonie kursuje codziennie. Wyspa Sobieszewska położona jest także w niedalekiej odległości od Gdyni (około 50 km), Sopotu (około 30 km), a także Helu (około 120 km). Do Krynicy Morskiej stąd jest niecałe 60 km.
Gdańska starówka i Żuraw
  • Mnóstwo atrakcji- na Wyspie Sobieszewskiej nie sposób się nudzić. Można tutaj znaleźć zajęcie zarówno kiedy pogoda dopisuje, jak również w niepogodę. W słoneczne i ciepłe dni można się delektować przyrodą i naturą, a w deszczową aurę można skorzystać z bogatej oferty kulturalnej i edukacyjnej Trójmiasta (muzea, teatry, kina).
  • Wyspa Sobieszewska to znakomite miejsce sprzyjające uprawianiu aktywnego stylu życia. Od Mikoszewa do Krynicy Morskiej ciągnie się trasa rowerowa R10 biegnąca przez lasy Mierzei Wiślanej. Z Wyspy Sobieszewskiej do Mikoszewa można przedostać się promem (ale tylko w sezonie, szczegóły znajdziecie na stronie: https://www.promswibno.pl/). Trasa jest dobrze oznaczona. Po drodze znajdują się wiaty przystankowe, gdzie można odpocząć. Ale co najważniejsze, trasa jest usytuowana wśród pięknej przyrody, a widoki są niesamowite. Inną polecaną trasą jest trasa rowerowa Wincentego Pola wokół Wyspy Sobieszewskiej. Liczy ona 24 km i oznaczona jest kolorem niebieskim. My wyruszyliśmy spod naszego ośrodka: Wakacje na Wyspie
    ul. Turystyczną w stronę mostu zwodzonego w Sobieszewie. Tuż przy moście znajduje się Sanktuarium Matki Bożej Saletyńskiej, które odwiedziliśmy. Z Sanktuarium cofnęliśmy się w stronę ronda (za Ochotniczą Strażą Pożarną), aby skręcić w ulicę Przegalińską. Ulica ciągnie się wzdłuż wału przeciwpowodziowy nad Martwą Wisłą. Po drodze mijamy dom z początków XX wieku, który należy do Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi w Laskach koło Warszawy. Dalej napotykamy zabytkowy dom z XVIII wieku. Około 2 km od tego domu znajdujemy miejsce na piknik. Nad rzeką znajduje się drewniany stolik z ławkami, gdzie możemy złapać chwilę wytchnienia. Po krótkiej przerwie ruszamy dalej w stronę zabytkowej śluzy w Przegalinie z 1895 roku. Stąd kierujemy się w stronę portu, gdzie stacjonują lodołamacze. Tuż za nimi zobaczyć można odnowione domy rybackie (jest to jedyna taka osada w Polsce zbudowana na wale). Dalej ruszamy w stronę przeprawy promowej Świbno-Mikoszewo, a stamtąd w kierunku ulicy Świbnieńskiej. Dojeżdżamy do końca tej ulicy i wjeżdżamy w las, skąd szlakiem leśnym wracamy do naszego ośrodka.
Sanktuarium Matki Bożej Saletyńskiej
Dom należący do Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi w Laskach
Martwa Wisła
Czas na piknik
Flotylla lodołamaczy wiślanych
Szlak wiodący od ulicy Świbnieńskiej w stronę naszego ośrodka Wakacje na Wyspie

 

  • Świeże powietrze o silnych właściwościach hartujących – duży poziom nasłonecznienia i ruchy powietrza sprzyjają nabywaniu odporności, dlatego warto tutaj przyjechać z dziećmi, aby wzmacniały swój układ odpornościowy
Zachód słońca - wejście nr 7 na plażę w Sobieszewie

Rezerwat Ptasi Raj to kolejny cud natury na Wyspie Sobieszewskiej.  Został on założony w 1959 roku i ma powierzchnię 188 ha. Przez teren rezerwatu przebiega ścieżka przyrodniczo-dydaktyczna o długości 6 km (ścieżka została utworzona w 2002 roku). Przemierzyliśmy całą ścieżkę i było to dla nas bardzo przyjemne doświadczenie. Biegnie ona przez las oraz wzdłuż plaży. W całości jest ona przejezdna dla wózków niemowlęcych (w przeciwieństwie do rezerwatu Mewia Łacha).

Ścieżka i oficjalne wejście do rezerwatu rozpoczyna się niedaleko przystanku końcowego autobusu 186 w Górkach Wschodnich. Przy przystanku znajduje się niewielki parking samochodowy. My byliśmy w rezerwacie poza sezonem, więc nie było problemu z zaparkowaniem auta. W sezonie może być ta kwestia bardziej problematyczna.

Podążając ścieżką przyrodniczo-dydaktyczną można spotkać tabliczki z informacjami dotyczącymi występującej w rezerwacie fauny i flory. Na trasie można podziwiać wspaniałe widoki z dwóch wież obserwacyjnych. Na terenie rezerwatu znajdują się dwa jeziora: Karaś i Ptasi Raj.

Rezerwat stanowi prawdziwy raj dla ornitologów. Można spotkać tutaj ponad 200 gatunków ptaków (m.in. rybitwy, sieweczki obrożne, kropiatki, zielonki i podróżniczki). Z umieszczonych tablic informacyjnych można naprawdę dużo się dowiedzieć na temat występujących w rezerwacie gatunków ptaków i roślin. Sporym dla mnie zaskoczeniem była wiadomość, że gniazda sieweczek obrożnych to niewielkie zagłębienia w piasku, w których samica składa jaja. Największym zagrożeniem dla tego gatunku jest człowiek. Gniazda są często rozdeptywane przez turystów, a pisklęta są często zabijane przez psy, które luzem biegają po plaży. Warto więc pamiętać o tym, aby omijać ptaki szerokim łukiem i nie zakłócać im egzystencji. W końcu to one są gospodarzami na tym terenie, a my tylko gośćmi. Ptasi Raj to także bogactwo roślin- jest tutaj ponad 320 gatunków. Można spotkać tutaj m.in. olszę czarną, która dorasta nawet do 25 m. Posiada liście o ciemnozielonym kolorze, okrągławe z wyciętymi końcami. Jej owoce to zielone zamknięte szyszki, które w czasie dojrzewania ciemnieją i drewnieją.

Ścieżka prowadzi przez las, a jej przejście zajmuje około 3,5-4 godzin. Na Wyspie Sobieszewskiej dominują lasy sosnowe, które pełnią ważną funkcję gleboochronną.

Nasz Hubercik w wieku czterech lat przemierzył całą trasę, nie narzekając i grymasząc. Radość sprawiało mu szukanie ptaków, zbieranie szyszek i patyków, a także muszelek na plaży. Wybierając się z dziećmi warto mieć przygotowany prowiant. Tym bardziej, że można sobie zorganizować piknik w pięknych okolicznościach przyrody. My biwakowaliśmy na plaży, ciesząc się piękną pogodą i delikatnym podmuchem wiatru.

2

Chcesz spędzić wakacje na wyspie? Nie musisz lecieć w tym celu na Maltę czy na Phuket…Na Wyspie Sobieszewskiej znajduje się miejsce magiczne o nazwie „Wakacje na Wyspie”.

Kompleks obejmuje drewniane domki, usytuowane tuż pod lasem, około 700 metrów od morza. Miejsce jest bajeczne z kilku względów.

Po pierwsze, bliskość lasu i natury sprawia, że przyjeżdżając tutaj zapomina  się o codziennych sprawach. Rano pobudkę robiły nam kosy, a za płotem brodził bocian. Aż miło było zjeść co rano śniadanie na świeżym powietrzu i napić się świeżej kawy przy śpiewie ptaków.

Po drugie, jest to miejsce idealne dla rodzin z dziećmi. Domki są w pełni umeblowane i wyposażone. Na prośbę odwiedzającego, można skorzystać z łóżeczka turystycznego dla dziecka. Przy każdym domku znajdują się drewniane ławki i stół, grill, a także plac zabaw. Do dyspozycji dzieci są huśtawki, zjeżdżalnie, trampoliny oraz piaskownice. Poza tym, w tym roku trafił nam się domek z widokiem na plac zabaw. Było to dla nas rozwiązanie idealne, ponieważ Hubercik co rano przed śniadaniem biegł się bawić, a my przygotowaliśmy posiłek widząc go z okna. Nie musieliśmy biegać za synkiem, tylko ogarniać inne rzeczy, kiedy nasze dziecko w najlepsze korzystało z dostępnych atrakcji.

Po trzecie, droga na plażę prowadzi przez las, który zadziwia bogactwem drzewostanu. Piękna zieleń w połączeniu ze śpiewem ptaków przyczyniały się do tego, że można było spacerować tutaj godzinami.

Po czwarte, w pobliżu dobrze rozwinięta jest infrastruktura- niedaleko znajduje się sklep, kościół oraz restauracja.

Po piąte, nie ma tłumów turystów (przynajmniej w maju i we wrześniu). Można spokojnie spędzić cały dzień nad morzem, nie lawirując między parawanami. Poza tym mam wrażenie, że Wyspa Sobieszewska jest jeszcze obszarem nie do końca odkrytym przez Polaków. Wprawdzie co roku przybywa tutaj coraz więcej turystów, ale w porównaniu z innymi nadmorskimi terenami jest tutaj jeszcze względnie spokojnie.

Po szóste, powietrze tutaj jest idealnie czyste. Co rano sprawdzaliśmy jego jakość i okazywało się, że przez siedem dni z rzędu była bardzo dobra. We Wrocławiu o takim stanie rzeczy można tylko pomarzyć.

„Wakacje na Wyspie” to idealne miejsce dla osób ceniących ciszę i spokój. Przyjeżdżając tutaj odnosi się wrażenie, że czas stanął w miejscu. Przyroda przyciąga nas swoją naturalnością i spokojem. A urokliwe drewniane domki znakomicie się komponują na tle pięknej intensywnej zieleni.

Więcej informacji na temat tego magicznego miejsca znajdziesz na stronie: https://wakacjenawyspie.pl/

Mewia Łacha to drugi, obok Ptasiego Raju, rezerwat, który warto zobaczyć, będąc na Wyspie Sobieszewskiej. Został on utworzony w 1991 roku, aby chronić egzystujące na terenie rezerwatu ptaki. Teren podzielony jest na dwie części. Większa jest zalesiona i znajduje się po wschodniej stronie Wisły. Mniejsza znajduje się po zachodniej stronie ujściowego odcinka rzeki, na samym krańcu Wyspy Sobieszewskiej. To właśnie na tym niewielkim kawałku rezerwatu spotkać można unikatowe gatunki ptaków takie, jak: różne odmiany rybitw, sieweczkę morską oraz ostrygojada. Ptaki, które są gospodarzami na obszarze rezerwatu zostały uznane za gatunki rangi europejskiej.  Jako ciekawostkę napiszę, że w rezerwacie zliczono około 220 gatunków ptaków, co świadczy o wyjątkowości tego obszaru.

Oprócz ptaków można spotkać tutaj także zwierzęta: wydry, bobry oraz foki. W Wiśle na terenie rezerwatu mieszkają także skorupiaki m.in. zmieraczek zalewowy.

W końcu rezerwat Mewia Łacha to również bogata flora- ponad 450 gatunków, z czego 17 znajduje się pod ochroną, a 70 uznanych jest za okazy rzadkie, którym grozi wyginięcie.  Do unikatowych okazów, występujących na tym terenie należy m.in. lnica wonna oraz mikołajek nadmorski.

Rezerwat Mewia Łacha, ze względu na swoje walory przyrodnicze, został wpisany na listę  obszarów NATURA 2000.

Obszar rezerwatu zajmuje około 150ha. Jest to jednak jedyny rezerwat, gdzie wielkość obszaru jest umowna, ponieważ każdego roku zmienia się powierzchnia łach. W tym miejscu należy wyjaśnić co znaczy termin „łacha”. Jest to dawne koryto rzeki, w którym wzbiera się woda, tworząc jezioro.

Do rezerwatu prowadzi kilka ścieżek. Jedna z nich prowadzi wzdłuż plaży Wyspy Sobieszewskiej. My rozpoczęliśmy natomiast wycieczkę do rezerwatu w Świbnie (od strony Wisły). Przed portem rybackim na ul. Świbnieńskiej, można zostawić samochód i udać się na odkrywanie rezerwatu. Ruszając z tego miejsca do rezerwatu można dojść dwoma szlakami. Jeden prowadzi brzegiem Wisły, a drugi duktem leśnym. My wybraliśmy spacer kamienistym brzegiem Wisły (rozpoczynając od Stacji Ratownictwa Morskiego).

Przed wejściem na teren lasu, prowadzącego na ten wyjątkowy obszar stoi tabliczka przypominająca, że człowiek jest tu tylko gościem, a gospodarzami są ptaki i foki. W związku z tym na terenie rezerwatu należy poruszać się wytyczonymi ścieżkami, aby nie zakłócać codzienności mieszkającym tutaj osobnikom.

W porównaniu z rezerwatem Ptasi Raj odnosi się wrażenie, że Mewia Łacha jest bardziej dzika i mniej tutaj ingerencji człowieka. Podczas podążania kamienistym traktem napotykaliśmy powywracane drzewa, których nikt nie usuwa. Przyroda w tym miejscu rządzi się swoimi prawami. Stare drzewa w naturalny sposób próchnieją i rozkładają się, ustępując miejsca nowemu pokoleniu drzew.

W 2019 roku przemierzyliśmy tylko niewielką część rezerwatu po zachodniej stronie Wisły. Nie jest on bowiem przyjazny dla wózków dziecięcych. Na pewnych odcinkach przejazd wózkiem był niemożliwy.

Przyjeżdżając w tym roku na Wyspę Sobieszewską rezerwat Mewia Łacha był na pierwszym miejscu naszej listy "to do". Kajcia ma już 2,5 roku, więc uznaliśmy, że to dobry moment na przejście rezerwatu w całości i podziwianie go w pełnej okazałości.

Przeprawiliśmy się promem w Świbnie do Mikoszewa. Samochód zaparkowaliśmy na tzw. Parkingu Leśnym i ruszyliśmy w drogę. Początkowo droga wiedzie przez las po czym odbijamy w lewo i idziemy wzdłuż Wisły.

Po drodze napotykamy różne gatunki ptaków, a także ślady historyczne: bunkier pochodzący z II wojny światowej oraz starą przystań rybacką. To właśnie w nich stacjonowali żołnierze niemieccy, dla których pobliskie porty stanowiły nadzieję na ewakuację.

Idąc wzdłuż brzegu Wisły dochodzi się do betonowego wału, przed którym stoi zakaz wstępu ze względu na możliwość wpadnięcia do wody. Z tego względu, że poziom wody jest niski i nie ma zbyt dużych fal postanawiamy nią przejść, aby dotrzeć do ujścia Wisły. Tym samym dochodzimy do plaży. Widoki są cudowne (zobaczcie sami). Jedynie co przygnębia to spora ilość śmieci na plaży.

Muszę przyznać, że miejsce jest magiczne. Jest kilka miejsc na świecie i w Polsce, które zrobiły na mnie ogromne wrażenie, a rezerwat Mewia Łacha na pewno należy do jednych z nich. Cieszę się, że w Polsce mamy takie piękne miejsca.

Informacje praktyczne:

  • trasa zdecydowanie nie nadaje się dla wózków dziecięcych, jest wyboista i  momentami wąska. Polecam zdecydowanie nosidło
  • warto zabrać ze sobą lornetkę i spędzić tutaj trochę czasu. Widoki ptactwa są niesamowite. Oczywiście z dziećmi, które w sposób ekspresyjny i głośny zachwycają się okolicznościami przyrody jest to trudne, ale nawet nam udało się dostrzec pewne gatunki ptaków
  • droga od parkingu w Mikoszewie do Ujścia Wisły zajęła nam ok. 1,5 godziny (oczywiście mam na myśli spacer z dwójką dzieci, które po drodze zachwycały się ptactwem, kamieniami, patykami itd.).

Wyjazd do Gdańska przypomniał mi o takich dwóch, co zmienili świat. A wszystko za sprawą nadmorskiego parku im. Ronalda Reagana.  Genezy przyjaźni papieża Jana Pawła II i prezydenta Stanów Zjednoczonych Ronalda Reagana należy upatrywać w momencie zamachu na papieża w maju 1981 roku. Kilka dni po tym wydarzeniu Reagan wysłał do Watykanu telegram z obietnicą wsparcia modlitewnego za życie papieża. Od tej pory więź między papieżem i przywódcą Stanów Zjednoczonych zacieśniała się. Tym bardziej, że Reagan przeżył podobne zdarzenie półtora miesiąca wcześniej, kiedy został postrzelony, wsiadając do samochodu. Zarówno Jan Paweł II, jak i prezydent USA zamach przeżyli, co- jak podkreślali wielokrotnie- zawdzięczają wstawiennictwu Bożemu. Ciężkie chwile, a przede wszystkim walka o życie zapoczątkowały wieloletnią współpracę obu panów.

Prezydent USA był mocno zaangażowany w sprawy polskie. Krytykował poczynania rządu komunistycznego, potrafił sprzeciwić się Leonidowi Breżniewowi,  a także konsultował  z Janem Pawłem II stanowisko rządu amerykańskiego w sprawie poczynań władz polskich. Ronald Reagan opowiadał się za wolną i niezależną Polską. Wspierał „Solidarność” jako siłę, która jest w stanie obalić komunistyczne władze.

Papież Jan Paweł II i prezydent USA Ronald Reagan spotkali się osobiście po raz pierwszy w 1982 roku. Odtąd widywali się regularnie, wspierając się wzajemnie w szerzeniu idei wolnościowych. Za jedno z ważniejszych wydarzeń w historii należy uznać wizytę Ojca Świętego w Miami w 1987 roku, kiedy to prezydent USA uznał polskiego papieża za moralnego przywódcę i podziękował mu za jego działalność. Dwa lata po tym spotkaniu upadł mur berliński i nastąpił demontaż bloku sowieckiego.

Dzisiaj o tym wydarzeniu przypomina pomnik papieża Jana Pawła II i prezydenta USA w parku im. Ronalda  Reagana. Postacie zostały odlane z brązu, a inspiracją stało się zdjęcie wykonane w 1987 roku. Pomnik zrobił na mnie wrażenie. Nie jestem miłośniczką pomników, a wiele z nich uważam, że jest zrobiona ze zbytnim przepychem. Pomnik w parku im. Ronalda Reagana jest zrobiony ze smakiem. Wiele osób zapala przy tym pomniku znicze i składa kwiaty, co przyczynia się do tego, że łezka kręci się w oku. W końcu patrząc na niego przypominamy sobie o tym, że to właśnie Ojciec Święty i Ronald Reagan wnieśli istotny wkład w obalenie komunizmu i szerzenie idei demokratycznych, które współcześnie są krytykowane i stoją w obliczu zagrożenia. Przyznam szczerze, stojąc przed pomnikiem zrobiło mi się przykro, że to, o co wielcy ludzie walczyli ciężko, dzisiaj jest niszczone „lekką” ręką.

Park warto odwiedzić nie tylko ze względu na refleksję nad wartościami demokratycznymi. Miejsce to oferuje sporo atrakcji dla osób w każdym wieku. Wielką zaletą parku, że usytuowany jest nad samym morzem. Na plażę prowadzą starannie zaprojektowane ścieżki, dzięki czemu można pojeździć tutaj rowerem, hulajnogą czy na rolkach w pięknych okolicznościach przyrody. Oprócz ścieżek, park przecinają drewniane pomosty, które dodają temu miejscu uroku.

Na terenie parku znajdują się dwa stawy, w których można spotkać łabędzie czy kaczki. Na dzieci czeka tutaj pięć placów zabaw oraz skatepark. Największym placem zabaw jest Kraina Zabawy.

Przyznam szczerze, że park nadmorski  im. Ronalda Reagana to nasze tegoroczne odkrycie w Gdańsku. Wyszukiwanie atrakcji dla dzieci sprzyja wynajdowaniu miejsc poza utartym przez większość turystów szlakiem. To, co urzekło mnie w tym parku to połączenie dzikości z cywilizacją. Z jednej strony mamy dziko rosnące trzcinowiska, w których spotkać można zróżnicowane gatunki dzikiego ptactwa. Z drugiej strony, starannie zaprojektowane alejki, ścieżki rowerowe i piesze, pomosty drewniane nadające temu miejscu akcent nowoczesności.