Przeskocz do treści

Pierwsza wyprawa w kwartecie – przygotowanie do podróży

Pierwszą wyprawę w czterosobowym składzie odbyliśmy, kiedy Kaja miała 4 miesiące a Hubercik 3,5 roku. Zdecydowaliśmy się na święta Bożegonarodzenia polecieć na Maltę. Dlaczego Malta? Po pierwsze, jest to kraj katolicki a chcieliśmy poczuć atmosferę świąteczną. Po drugie, lot z Wrocławia trwa 2 godziny 40 minut, więc na pierwszy wypad z niemowlakiem jak w sam raz. Najbliżsi dopytywali nas, czy nie boimy się lecieć z tak małym dzieckiem? czy Kajcia nie jest jeszcze za mała? Postanowiliśmy sprawdzić to na własnej skórze jak to jest podróżować w kwartecie...

Z Wrocławia na Maltę lecieliśmy Ryanairem. Zdecydowaliśmy się zakupić bilety w opcji Family Plus.  W ramach pakietu można wziąć 2 bagaże o wadze 20 kg, 2 sztuki bagażu podręcznego (do schowania w luku bagażowym), pierwszeństwo wejścia na pokład oraz darmowe miejsca do siedzenia dla dzieci. Za bilety dla całej naszej rodziny zapłaciliśmy niecałe 2300 zł.

Kolejnym krokiem była rezerwacja noclegu. W związku z tym, że Malta jest niewielkim krajem zdecydowaliśmy się nocować w jednym miejscu, a wyspę postanowiliśmy zwiedzać za pomocą dostępnych środków lokomocji (komunikacja publiczna, jednodniowe zorganizowane wycieczki, taksówki). Wybraliśmy Bugibbę z kilku względów. Jest to miejscowość położona nad samym morzem, z której promem można udać się w wiele innych ciekawych miejsc np. na wyspę Gozo. Ponadto, Bugibba to centrum nurkowe, a naszemu znajomemu, który z nami jechał zależało na nurkowaniu. Zarezerwowaliśmy nocleg w Buggiba Hotel ze względu na przystępną cenę (11 noclegów ze śniadaniem kosztowało nas niecałe 2000 zł + 10 euro opłata klimatyczna).

Następnym krokiem było przygotowanie do podróży. W związku z tym, że Kajcia jest karmiona piersią zaczęłam szukać informacji na temat możliwości karmienia piersią lub odciągnięcia pokarmu na lotnisku. Szukałam również informacji jak to jest z karmieniem piersią na Malcie w miejscach publicznych (w końcu to kraj dość konserwatywny). Przyznam szczerze nie wiele na ten temat znalazłam...

W końcu przyszedł czas pakowania. W związku, że temperatura w grudniu i styczniu na Malcie wynosi 12-18 stopni Celsjusza na pewno trzeba było wziąć inną garderobę aniżeli w Polsce. Postanowiłam jednak ograniczyć ciuchy do minimum, tym bardziej, że na Malcie na każdym kroku można znaleźć pralnię i za 6 euro wyprać 8 kg ciuchów.  Z tego względu jednak, że Kajcia jest jeszcze mała i przed wyjazdem była nieco przeziębiona i tak nazbierało nam się sporo rzeczy do zabrania:

  • laktator wraz z butelkami
  • podgrzewacz do mleka
  • pampersy na pierwszych kilka dni
  • inhalator
  • lekarstwa
  • przewijak turystyczny
  • wózek z gondolą
  • uniwersalna deskorolka- jeżdzący podest do wózka dla starszego dziecka, aby przetrwało całodniowe wyprawy

Udało nam się zapakować czterosobową rodzinę w dwa średniej wielkości plecaki. Uważam to za duży sukces, bo jak podróżowaliśmy z mężem bez dzieci również zabieraliśmy te same dwa plecaki. Jak urodził się Hubercik i zaczął z nami podróżować to także potrafiliśmy się zmieścić w te same plecaki. Im więcej osób w rodzinie tym paradoksalnie mniej rzeczy zabieramy dla siebie. Ograniczamy się do niezbędnego minimum.

Przed wyjazdem czytaliśmy również sporo o miejscach interesujących do zobaczenia na Malcie. To, co na pewno chcieliśmy zobaczyć to:

  • wyspę Gozo i Comino
  • stolicę kraju Vallettę
  • wioskę rybacką Marsaxlokk
  • średniowieczne miasto i dawną stolicę Malty Mdinę wraz z przylegającym Rabatem

Jak na pierwszą wyprawę z dziećmi ten plan wydawał nam się realny do zrealizowania. Resztę miała zweryfikować rzeczywistość:)

Tak przygotowani do podróży 22 grudnia ruszyliśmy w drogę ku nowej przygodzie...

Dodaj komentarz