We Wrocławiu dużymi krokami zbliża się wiosna. Nam jednak trudno rozstać się z nartami. Tym bardziej, że w tym roku postanowiliśmy oswoić Hubercika z nartami. Zaznaczę tylko, że Hubercik ma niecałe 4 lata, więc chcieliśmy zobaczyć czy w ogóle spodoba mu się taka forma aktywności. Przed wyjazdem dużo rozmawialiśmy z synkiem tym, że będziemy go uczyć jeździć na nartach. Pokazywaliśmy mu filmiki na You Tubie celem przybliżenia na czym ta aktywność polega. Hubercikowi bardzo spodobał się pomysł i będąc w górach codziennie dopytywał kiedy pojedziemy jeździć na stok.
Będąc w Górach Izerskich postanowiliśmy podjechać do Świeradowa Zdroju, gdzie funkcjonuje kilka przedszkoli narciarskich. My podczas pobytu skorzystaliśmy z dwóch: Ski&Sun (https://skisun.pl/) oraz Izer-ski (www.izer-ski.pl). Według nas pierwszy wyciąg jest znacznie lepszy, ponieważ jest na nim więcej miejsca i dzięki temu przy większej ilości osób nie odczuwa się zatłoczenia. Zaletą jednak tego drugiego jest lokalizacja w pobliżu znakomitej restauracji „Izerska Chata”, gdzie serwują przepysznego świeżego pstrąga.
Wypożyczyliśmy dla Hubercika instruktora (koszt waha się od 90 zł do 100 zł za godzinę w zależności od szkółki). Sprzęt narciarski pożyczyliśmy od bratanicy męża. Tym bardziej, że na początek nie warto kupować sprzętu. Wypożyczalnie znajdują się przy każdej szkółce, a lepiej sprawdzić czy dziecko w ogóle będzie zainteresowane tym sportem.
Instruktor okazał się strzałem w dziesiątkę. Przede wszystkim miał podejście do dzieci. Na początek sprawdził czy sprzęt jest dobrze zapięty. Rozpoczął spotkanie od krótkiej rozgrzewki w formie zabawy. Następnie wziął Hubercika na ręce i zjechał z nim, aby pokazać na czym polega jazda na nartach. Podczas wspólnego zjazdu z instruktorem widok uśmiechniętego Hubercika był bezcenny. Już wiedzieliśmy, że mu się spodobało. Potem zaczął się instruktaż jazdy na nartach. Godzinne szkolenie stanowiło naprawdę duży wysiłek dla niespełna 4-letniego dziecka. Z drugiej strony był to dobrze spożytkowany czas, ponieważ godzina wystarczyła, aby Hubercik samodzielnie zjechał z łagodnego zbocza bez wywrotki.
Rozmowa z trenerem zainspirowała mnie do napisania kilku porad, o których należy pamiętać, zanim zaczniesz uczyć dziecko w wieku przedszkolnym jeździć na nartach:
- Nie można zmuszać dziecka do nauki na nartach. Dziecko nie może realizować ambicji rodziców. Jeśli maluch nie chce jeździć lepiej poczekać do następnego sezonu, niż wymuszać na nim postępy
- Dla dziecka musi to być zabawa, dlatego nie poganiaj malucha, nie krzycz, nie wymagaj zbyt dużo. Instruktor powinien się komunikować w sposób zrozumiały dla dziecka. Dla przedszkolaka komendy typu „przenieś ciężar” nie mówią zbyt wiele
- Na początku zadbaj o to, aby dziecko oswoiło się z butami narciarskimi, nartami, kaskiem itd. Załóż sprzęt i pozwól maluchowi pochodzić w nim po śniegu
- Pamiętaj, aby sprzęt był dobrze dobrany. Zbyt ciasne buty lub za długie narty mogą dziecko tylko zniechęcić. Podczas wyjazdu w góry znajomi wypożyczyli córce buty, które ją obcierały. Zabawa skończyła się płaczem i rezygnacją z dalszej jazdy. A gdyby nie te buty mogło być zupełnie inaczej
Nasz Hubercik po pierwszych próbach „złapał bakcyla”. Aby nie zakończyć sezonu na kilku lekcjach w najbliższy weekend wybieramy się kontynuować naukę. Na pewno podzielę się z Wami wrażeniami…
Jeśli znacie jakieś fajne miejsca do jazdy na nartach niedaleko Wrocławia (szczególnie pod kątem dzieci) to podzielcie się swoimi sugestiami w komentarzach.