Jeszcze dwa tygodnie temu byliśmy w Ostrawie w Czechach. Nawet nie zdążyłam napisać relacji na ten temat. A tu w przeciągu kilku dni sytuacja zmieniła się diametralnie. Granice zamknięte, szkoły, przedszkola i żłobki zamknięte, kto ma taką możliwość pracuje z domu...Powiem szczerze takiego scenariusza nikt nie mógł przewidzieć. Każdy próbuje się odnaleźć w nowej sytuacji. Muszę jednak przyznać, że ta cała sytuacja z koronawirusem powoduje, że jest we mnie wiele trosk i obaw:
- mam u siebie 93-letnią babcię i to o jej zdrowie martwię się najbardziej, bo jest w najwyższej grupie ryzyka
- oczywiście towarzyszy mi lęk o mojego męża i dzieci
- próbuję godzić pracę z domu z opieką nad dwójką dzieci i to nie jest łatwe zadanie
- przeraża mnie to, co się dzieje w sklepach - nigdy nie doświadczyłam pustych półek, walk o kawałek mięsa czy bochenek chleba
- jestem osobą dobrze zorganizowaną i niezbyt dobrze znoszę sytuacje, w których nie wiele mogę zaplanować. A tak jest własnie teraz. Na koniec marca mieliśmy zaplanowany wyjazd do Czech, na 3 maja mieliśmy wykupione bilety lotnicze do Zjednoczonych Emiratów Arabskich. Z naszych planów raczej nic nie wyjdzie...
- frustruje mnie niemożność załatwienia czegokolwiek- z dzieckiem nie mogę dostać się na konsultację do lekarza, sama nie mogę zrobić badań, które miałam zaplanowane itd.
- jestem istotą społeczną i zdecydowanie brakuje mi kontaktu z drugim człowiekiem i po raz pierwszy w życiu odczuwam niedosyt relacji międzyludzkich
Jak sobie z tym radzę:
- na weekend uciekliśmy na wieś, gdzie można pojeździć na rowerze czy pochodzić po lesie,
- przyznam szczerze, że prace w ogrodzie mnie odstresowują i naładowują pozytywną energią
- dobra komedia wieczorem pozwala zapomnieć o pewnych niedogodnościach
- a poza tym pozytywne nastawienie i wiara w to, że pandemia w końcu dobiegnie końca